sobota

Przeterminowane jedzenie w sklepachN

                Będąc w Norwegii, można docenić skuteczność polskiego prawa i działania sanepidu w zakresie dopilnowywania, by przeterminowane artykuły spożywcze nie były oferowane w sklepach. Z polskich mediach słyszy się czasem o drugim życiu kurczaka, czy fałszowanych datach przydatności. Prawie każdy raz na jakiś czas napotkał w Polsce przeterminowany towar. Tymczasem skala tego zjawiska w Norwegii jest zatrważająca. Trzeba po prostu sprawdzać każdy towar, który ma termin upływu przydatności. Przepisy w tej materii są podobne jak w Polsce, istnieją także kontrole. Z tym tylko, że w wyniku kontroli sprzedawca jest co najwyżej poproszony o usunięcie przeterminowanego towaru z oferty. Nie jest to penalizowane.

                Skutkiem tego jest to, że w hipermarkecie jogurty mogą być już tydzień po terminie, sok, mleko, ser – bywają już nawet z pleśnią, serki leżakują na półkach i miesiąc po terminie. Zaś towary suche – na przykład kawa, wafle ryżowe i tym podobne albo kosmetyki – bywa, że da się znaleźć nawet 3 miesiące po terminie ważności. Trzeba po prostu uważać w sklepie. Dużo towaru sprzedaje się do ostatniego dnia ważności, nie oznaczając go. I tak wieczorem danego dnia można kupić zgrzewkę kefiru, którego przydatność właśnie się kończy. Co więcej, jeśli chce się poszperać na półce i wybrać opakowanie z dłuższym terminem, obsługa sklepu potrafi zrobić awanturę, choć oczywiście nie mają do tego prawa.


                W niektórych sklepach natrafia się regularnie na (oszukańcze) promocje – po norwesku tilbud – które de facto są wyprzedażami towarów, którym lada chwila kończy się termin ważności, czego nie podaje się w ogłoszeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Norweskie tablice rejestracyjne

Norweskie tablice rejestracyjne nie wyróżniają się zbytnio od europejskiego "stylu". Co najwyżej stosuje się różne dziwaczne prze...