czwartek

Higiena

                Warto „dotknąć” norweskiego tematu tabu, jakim jest higiena osobista. Kto by pomyślał, że to w ogóle może być tematem rozważań – w XXI wieku, w bogatej Europie! By nie być niesprawiedliwym, od razu należy podkreślić, że mowa jest o zauważalnym odsetku społeczeństwa norweskiego, ale nie o całości. Część Norwegów zdaje się zachowywać typowe standardy higieny osobistej.

                Wyróżnia się jednak niemała grupa ludności, która zwraca na siebie uwagę zachowaniem, wyglądem i zapachem. W najlepszym wypadku Norweg (tak mężczyzna, jak kobieta) nie pachnie kosmetykiem, gdy się tę osobę spotka w przestrzeni publicznej. Częściej jednak rozsiewa zapach papierosów tak intensywny, jak by były one palone w małej komórce, przesiąkając zapachem ubrania; albo spocony, jakby od wielu dni się nie odświeżał. Wcale nierzadkim zjawiskiem niestety jest, że Norwegowie nie przebierają się, chodząc na przykład przez tydzień w tych samych ubraniach do pracy. Niezależnie, czy jest to sweter, czy sportowa bluza, czy koszulka – codziennie te same, nawet jeśli są już „oznaczone” plamami brudu, czy resztkami lanczu. Woń potu umila wówczas pracę innym osobom wokół w biurach i fabrykach.

Polki z pewnością rychło w Norwegii zwrócą uwagę, że ledwie parę procent Norweżek stosuje makijaż, choć kosmetyki są w tym kraju stosunkowo niedrogie[1]. Najczęściej widać co najwyżej (ale nie koniecznie) umyte włosy, a poza tym higiena jakby nie obowiązywała.

Spod paznokci zerka czarny brud niezależnie od płci i wykonywanego zawodu (na przykład lekarze). Zadbane stopy są w Norwegii raczej sformułowaniem abstrakcyjnym. Nawet zakłady kosmetyczne nie miewają usług pedicure w swojej ofercie wobec braku popytu.

Istnieją zakłady kosmetyczne zajmujące się odnową i kosmetyką skórną. Skupiają się raczej tylko na twarzy, szyi i korpusie. Nie widać w nich raczej tłoku…

Sprawą wyjątkowo niesmaczną, lecz konieczną do uświadomienia przybyszom jest fakt, że rzesza Norwegów nie myje rąk przy wyjściu z toalety. Na międzynarodowych lotniskach przy umywalkach są napisy – niczym w polskim przedszkolu – „Pamiętaj umyć ręce” (po norwesku!); podobnie w galeriach handlowych. Ta edukacja nie przynosi raczej spektakularnych efektów. I tak, niejeden Norweg po załatwieniu potrzeb fizjologicznych po prostu wychodzi z ubikacji, łapiąc po kolei kilka klamek, używa w pracy wspólnych sprzętów, ekspresu do kawy itd. Nie trzeba tłumaczyć, jakie zagrożenie epidemiologiczne to za sobą niesie, nie mówiąc już o samopoczuciu osób to dostrzegających.

Tymczasem udając się na lancz w zakładowej kantynie, niektórzy Norwegowie spryskują ręce silnym środkiem dezynfekującym (dozowniki obowiązkowo są instalowane przy wejściach). Skrajności to rzecz, do której w tym kraju trzeba przywyknąć.

W szkołach i przedszkolach dzieci spędzają bardzo dużo czasu na dworze niezależnie od pogody. Maluchom cieknie z nosa i nikt się tym nie przejmuje. To element tradycji i hartowania – wierzą Norwegowie.

Niektórzy żartują o sobie, że kąpią się – tradycyjnie – raz na tydzień, w sobotę[2]. Niestety, w praktyce okazuje się często, że to raczej nie jest żart. Mycie owoców jest zjawiskiem tak abstrakcyjnym, że wywołuje u niektórych obserwujących to Norwegów zdziwienie. Publiczne toalety na ogół są w stanie podobnym jak w Polsce. Na parkingach, w miejscach turystycznych są „suche toalety” – kabina z muszlą z otworem na przestrzał do szamba; jest – owszem – wielka rolka papieru toaletowego, nie uświadczy się jednak często umywalki, czy choćby kranu z wodą. Oddając sprawiedliwość – są gdzieniegdzie także pełne węzły sanitarne na parkingach, z gorącą wodą i suszarką do rąk.

                Za to samochód zawsze lśni czystością i pachnie pastą do lakieru…



[1] Luksusowe wyroby są na takim poziomie cenowym w stosunku do zarobków, jak w Polsce podstawowe produkty.
[2] Norweskie słowo lørdag pochodzi od dzień kąpieli. A że w Norwegii tradycja to rzecz święta, wszystko staje się jasne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Norweskie tablice rejestracyjne

Norweskie tablice rejestracyjne nie wyróżniają się zbytnio od europejskiego "stylu". Co najwyżej stosuje się różne dziwaczne prze...