czwartek

Bezpieczeństwo

                Upraszczając, można pokusić się o stwierdzenie, że Norwegia jest krajem równie bezpiecznym, co Polska[1]. Nie widać wałęsających się i zaczepiających meneli, ani tym bardziej psów. Nie widać bójek na ulicach. Noszenie broni jest obostrzone podobnymi regulacjami jak w Polsce.

                Sprawa ma się zgoła inaczej, jeśli chodzi o nocne życie, czyli spędzanie czasu na popijawach w barach (a i czasem w domach prywatnych). Owszem, knajpy wieczorami są zaludnione, także ogródki piwne i to niezależnie od pory roku. To, co dzieje się od poniedziałku do czwartku, to jedynie preludium do weekendu. A ten zaczyna się w piątek, acz dla coraz większej rzeszy Norwegów już w czwartkowy wieczór. Wtedy to bary zapełniają się do granic możliwości. Przed popularniejszymi lokalami stoją selekcjonerzy (zawsze oznaczeni i dobrze ubrani). Kontrolują dokumenty (są wyższe niż w Polsce dolne limity wieku do picia mocniejszego alkoholu i są one przestrzegane) oraz trzeźwość.

                W dużych miastach, a szczególnie tam, gdzie jest przemysł, jest mnóstwo chętnych do wyluzowania się po ciężkim tygodniu pracy. Także eksperci-ekspaci – nierzadko samotni, wolni strzelcy, sowicie opłacani (1-2 mln koron rocznie), z minimalnymi kosztami własnymi (mieszkanie, wyżywienie, dodatki i loty do domu opłacone) mają dużą nadwyżkę do wydania. Okazuje się wówczas, że alkohol także w Norwegii działa na ludzki umysł tak samo jak w Rosji, w Czechach, w Argentynie, czy w Polsce. Czasem rodzi się agresja, czasem niekontrolowane zachowanie.

                To dla nich wtedy zamyka się dla ruchu ulicznego cały kwartał miasta, gdzie znajduje się największe skupisko barów. Okolica jest zabarykadowana – można przejść, ale nie przejechać – i oznakowana, całą noc pilnowana przez policję. Tu jednak można doznać szoku kulturowego, jeśli tak można to nazwać. Policja nie pilnuje miasta, strzegąc przed pijakami. Policja pilnuje bezpieczeństwa pijanych ludzi, by sobie krzywdy nie zrobili, by nie wpadli do morza (nabrzeża portowe znaleźć można w centrum wielu miast), by nie wpadli pod auto, czołgając się w poprzek skrzyżowania. Tylko sikać na drzewo nie wolno. Służby mundurowe są silnie wspierane przez wolontariuszy wyposażonych w kamizelki organizacyjne, identyfikatory i rękawiczki gumowe. Pomagają otrząsnąć się z najgorszego stanu, doprowadzają ludzi w potrzebie do taksówek i autobusów.

                Od piątkowego wieczora do niedzielnego poranka (w sezonie wiosenno-letnim nawet przez cały ten okres) nie przejedzie się przez niektóre okolice centrum miast samochodem. Norwegia chroni swoich alkoholików, w końcu to wolny kraj. I choć w weekend, czy wieczorem albo w niedzielę i święta w Norwegii alkoholu (nawet piwa czy wina) poza knajpą kupić się nie da, każdemu wolno się upić i zadaniem państwa – w norweskim rozumieniu – jest chronić tych, którzy to hobby uskuteczniają.

                Osobną sprawą jest bezpieczeństwo ogólne i terrorystyczne. Odcinając się od poglądów rasistowskich, od ksenofobii, czy dyskryminacji religijnej, trzeba pamiętać o coraz silniejszym w Norwegii żywiole muzułmańskim. Wiadomo, że wielu z muzułmanów to uchodźcy (polityczni, ekonomiczni, wojenni), wśród nich większość to spokojni, dobrzy ludzie. W ich gronie niestety także zdarzają się odchyły, te są wówczas szczególnie wyraziste, przez to głośne.

                Kilka lat temu Norwegia doświadczyła serii gwałtów na kobietach. W wyniku śledztwa ujawniono, że sprawcami byli muzułmańscy taksówkarze. Większość norweskich taksówkarzy to muzułmańscy imigranci. Licencja taksówkarza i kurs są bardzo drogie, a im – w ramach przystosowania do społeczeństwa norweskiego, państwo poprzez gminy funduje kursy zawodowe, na które nie stać wielu miejscowych, bądź legalnych imigrantów ekonomiczncyh z Europy. W pewnym okresie owi muzułmańscy taksówkarze – nie uznając europejskich standardów wolności osobistej – uznali, że kobiety korzystające z usług taksówek same pchają się w ich objęcia, dając przyzwolenie do wolnego seksu taksówkarzom. Taka postawa w europejskim kręgu kulturowym jest niezrozumiała i nieakceptowalna. Gdy ustalono sprawców i nagłośniono sprawę, organizacje muzułmańskie miały pretensje o nagonkę prowadzoną przeciwko nim na tle religijnym. Ostatecznie zrozumieli swoją rolę w tej tragedii i – jak na razie – skutecznie przyczynili się do pohamowania żądz wśród swoich wyznawców mieszkających w Norwegii.

                Jak twierdzi norweska policja, obecnie Norwegię infiltrują terroryści muzułmańscy z różnych państw Bliskiego Wschodu, Azji Środkowej i z Afryki tak samo jak inne – głównie bogatsze – państwa Europy. Jak przyznaje policja norweska – ponad 100 osobom z tych regionów odmówiono prawa do azylu w Norwegii z uwagi na ich powiązanie z organizacjami terrorystycznymi. Ilu udało się dotrzeć do Norwegii, nie wiadomo. Norweskie władze przyznają, że nie są w stanie skutecznie ochraniać 20 tysięcy kilometrów wybrzeża i setek maleńkich portów w odległych terenach. Tak samo – w ramach strefy Schengen – osoby z Francji, Szwecji, Niemiec, czy Danii mogą swobodnie przemieszczać się także do Norwegii. Swego czasu ogłaszano alarmy antyterrorystyczne, co w widoczny sposób objawiało się przesiewową kontrolą dokumentów na lotniskach przez kilka dni. Jakie były rezultaty tych akcji, nie podano.

                Zagrożenia ze strony imperialnych zakusów agresywnej Rosji są wobec Norwegii raczej tylko teoretyczne. Norwegia co prawda jest silnym i aktywnym członkiem NATO, w Norwegii znajduje się centrala zarządzania operacjami wojennymi NATO, Rosja także kilkukrotnie prowokowała norweskie siły do akcji „przechwytywania” (tak nad Morzem Północnym, jak i nad Bałtykiem, gdzie Norwegia rotacyjnie patroluje niebo nad Litwą, Estonią i Łotwą). Warto jednak pamiętać, że Norwegia szczyci się tym, że nigdy w historii nie miała żadnego konfliktu zbrojnego z Rosją (jako jedyny sąsiad Moskali). Wręcz przeciwnie, są Rosji wdzięczni za wyzwolenie spod niemieckiej okupacji (o Polakach w Narwiku raczej się nie mówi). Stąd pewnie panuje powszechne przekonanie, a może słuszna nadzieja, że do konfrontacji nie dojdzie.

                Reasumując, na ulice miast, a tym bardziej odludnych wsi można wybierać się na spacer o każdej porze dnia i nocy, w praktycznie każdych okolicznościach i bez obawy o swoje bezpieczeństwo. W mniejszych miejscowościach dzieci swobodnie bawią się na uliczkach przed domami. Przerażać raczej może głusza i brak przechodniów, niż poczucie realnego zagrożenia.



[1] Nie dotyczy wypadków drogowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Norweskie tablice rejestracyjne

Norweskie tablice rejestracyjne nie wyróżniają się zbytnio od europejskiego "stylu". Co najwyżej stosuje się różne dziwaczne prze...