Bajeczna przyroda to
prawdopodobnie pierwsze, spontaniczne skojarzenie przychodzące do głowy
większości Polakom na brzmienie słowa Norwegia. Jest w tym dużo racji. Choć
mając z tą przyrodą do czynienia na co dzień, można odnieść wrażenie, że
wysławianie jej jest nieco na wyrost. W porównaniu do Norwegii, Polsce niczego
atrakcyjnego nie brakuje. Norwegia ma – wbrew pozorom – wielkość praktycznie taką samą jak
Polska. Z tą różnicą, że Norwegia jest nieproporcjonalnie rozciągnięta w linii
południkowej (z południa na północ) – jej rozpiętość to kilka tysięcy
kilometrów.
Przez to, że jej krańce sięgają daleko na północ, poza koło podbiegunowe, panuje tam spore zróżnicowanie klimatyczne. Co ciekawe, większość Norwegów nie odczuwa zanadto tego zróżnicowania, ograniczając swoje doświadczanie Norwegii do większych miast, sławniejszych ośrodków turystycznych i swoich dacz w przytłaczającej większości wyłącznie w południowej i zachodniej części kraju. Przez to znakomita większość terenów Norwegii to rzeczywiście niemal dziewicze tereny, wyżyny pełne dzikich zwierząt i starych lasów, bądź gąszcze gołych skał i ostrych fiordów.
Przez to, że jej krańce sięgają daleko na północ, poza koło podbiegunowe, panuje tam spore zróżnicowanie klimatyczne. Co ciekawe, większość Norwegów nie odczuwa zanadto tego zróżnicowania, ograniczając swoje doświadczanie Norwegii do większych miast, sławniejszych ośrodków turystycznych i swoich dacz w przytłaczającej większości wyłącznie w południowej i zachodniej części kraju. Przez to znakomita większość terenów Norwegii to rzeczywiście niemal dziewicze tereny, wyżyny pełne dzikich zwierząt i starych lasów, bądź gąszcze gołych skał i ostrych fiordów.
To, co widać w
pobliżu największych miast, także jest piękne, choć chyba nie aż tak bajkowe. Dość spojrzeć na mapę, by
przekonać się, że miasta w Norwegii są niczym wyspy na jej powierzchni –
skupiska ludzkie oddalone od siebie o całe godziny jazdy. Bergen, Trondheim,
Tromsø, Stavanger i inne – pagórkowate enklawy nieopodal fiordów i gór, ze
swoimi spokojnymi wodami zatok. Oslo i Kristiansand – łagodniejsze tereny i
nieco zróżnicowane, co nieco dalej od ostrych skał wyżyn. Pomiędzy nimi – drogi wijące
się wśród mniejszych i większych gór, przecinające je tunelami, przeskakujące
mostami i promami poprzez fiordy.
Prawda, jest się czym zachwycić. Niektórym jednak podczas dłuższych podróży doskwiera monotonia wciąż nierozróżnialnie podobnych kolejnych zakrętów, wiszących skarp i zatok oraz mrożących krew w żyłach przepaści, urwisk i skalnych gruzowisk.
Prawda, jest się czym zachwycić. Niektórym jednak podczas dłuższych podróży doskwiera monotonia wciąż nierozróżnialnie podobnych kolejnych zakrętów, wiszących skarp i zatok oraz mrożących krew w żyłach przepaści, urwisk i skalnych gruzowisk.
Górskie tereny turystycznie
są raczej mało przyjazne dla niedoświadczonego mieszczucha. Pozostaje więc
wycieczka statkiem przez fiordy, bądź wyprawa samochodowa, która – rzecz jasna
– także przynieść powinna niemało radości z pięknych widoków. Są też miejscami i
piaszczyste pagórki, rozległe pola pokrywające każdy równiejszy teren,
niezliczone łąki pełne wielkich kamieni i rozhasanych owiec albo znudzonych krów, są i serpentyny dróg
na brzegach urwisk, fiordy meandrujące wgłąb lądu nawet i 100 km od brzegu morza,
są i małe, czarne skalne wysepki na morzu.
Nordyckim zwyczajem
dostęp do przyrody jest nieograniczony. W pewnej określonej prawem odległości od
domostw i poza pastwiskami każdy ma prawo rozbić obóz na jedną noc; dla
kamperów przygotowano sieć parkingów w punktach widokowych. Wszystko za darmo.
W morskiej wodzie wolno każdemu poławiać ryby i inne stworzenia na własne
potrzeby (nie są potrzebne żadne zezwolenia, karty wędkarskie, czy opłaty).
Lasy, rzeki, stawy i jeziora są prywatne; tu polowanie i połów obarczone są
licencjami i płatnymi zezwoleniami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz